Baza wiedzy > 7 rzeczy, które musicie wiedzieć o Orlej Perci. 2022-05-16. 29 minut czytania. Orla Perć to najtrudniejszy szlak Polskich Tatr, wiodący boczną granią Tatr lub w jej pobliżu na odcinku od Przełęczy Zawrat (2159 m n.p.m.) do Przełęczy Krzyżne (2112 m n.p.m.). Przy złych warunkach (mokra skała, śnieg, oblodzenie Lewa dłoń kurczowo na granitowej wypustce, prawa chwyta łańcuch. Nogi na śliskiej skalnej płycie. Z każdą chwilą buty obsuwają się o kilka centymetrów. Poniżej płyty przepaść, kilkaset metrów pustej przestrzeni. Pokonując strach, trzeba się podciągnąć, wykonać ruch. Potem kolejny. Potem dziesiątki kolejnych. Oto Orla Perć. Najtrudniejszy szlak w Tatrach - tak mówią. Słowacy twierdzą, że ich droga na Czerwoną Ławkę jest bardziej wymagająca, ale znajdujący się tam żółty szlak jest krótszy i nie biegnie po grani. Polacy wiedzą swoje. Szczyt turystycznych osiągnięć może być tylko jeden i jest w Perć, czyli orla ścieżka. Królestwo króla ptaków, gdzie szaleniec wpadł na pomysł, by wytoczyć szlak dla spragnionych górskiej adrenaliny. Ciągnie się od przełęczy Zawrat do przełęczy Krzyżne. Nie opada poniżej 2000 metrów Długa na blisko cztery kilometry. W mieście, na płaskiej przestrzeni, cztery kilometry przechodzi się w około 40 minut. Przejście Orlej Perci, w zależności od warunków i długości odpoczynków, to jakieś pięć-sześć Perć to najtrudniejszy szlak w Tatrach / Wideo: tvn24 Samo dotarcie do szlaku to długa, żmudna wędrówka. Łatwiej mają ci, którzy nocują w górskich schroniskach. Większość turystów na Orlą idzie jednak z Zakopanego. Rozbudzeni o czwartej-piątej rano, ruszają na szlak albo przez Dolinę Pięciu Stawów Polskich, albo przez Halę Gąsienicową. Nas interesuje ta druga środa, 22 lipca. O piątej rano w lesie jest jeszcze ciemno. Z Kuźnic, gdzie swój początek ma wiele szlaków oraz znajduje się dolna stacja kolejki linowej na Kasprowy Wierch, należy pójść Doliną Jaworzynki lub przez Boczań. Drugi wariant to szlak, który prowadzi na górski grzbiet nad wspomnianą doliną. Można stamtąd podziwiać wschód słońca. Rozpościera się tam też widok na Dolinę Olczyską. To tutaj w 1994 roku rozbił się śmigłowiec Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowania Ratunkowego biorący udział w akcji. Zginęły cztery osoby. W polskiej, niewielkiej części Tatr, historia czai się na każdym kroku. Historia wspaniałych osiągnięć i tragicznych od tego, który wariant wybraliśmy, docieramy do Przełęczy między Kopami. Kilkadziesiąt minut później można już odpocząć w Murowańcu. Górskie schronisko wita turystów ciepłą herbatą i wspaniałymi widokami. Ze szlaku powyżej schroniska rozpościera się imponujący widok na panoramę tatrzańskich szczytów. Trawy i lasy płynnie przechodzą w granitowe wzniesienia, a wyżej w niebotyczne, postrzępione wierzchołki, teraz nieco zakryte chmurami. Świnica, Kościelec i dalej - Kozi Wierch oraz Granaty. O poranku ich zacienione zbocza wyglądają na tak odległe i tak niedostępne, że zdobycie ich wydaje się czynem niezwykłym, Perć ma blisko cztery kilometry i nie opada poniżej 2000 m / Źródło: Wikipedia/Tatrzański Park Narodowy (CC BY-SA By dotrzeć do Orlej Perci, trzeba iść nad Czarny Staw Gąsienicowy i dalej do Dolinki Koziej. Krajobraz wokół jest surowy. Od wschodu, północy i zachodu otaczają nas olbrzymie, zacienione ściany. Przytłaczają swoją potężną strukturą. Doskonale widać stąd południowe ściany Koziego Wierchu - najwyższego szczytu znajdującego się w całości po polskiej stronie. Wierzchołek góry jest punktem kulminacyjnym Orlej Perci. Liczy sobie 2291 metrów dnia chmury wiszą nisko. Mleczne obłoki zakrywają szczyty. Pewnie trudno dziś będzie o piękne widoki. Mimo nie najlepszej pogody nie jest łatwo podjąć decyzję o zaprzestaniu wędrówki. Jakiś górski magnetyzm nakazuje iść dalej. Nikt tu nie chce się wycofać. Spotykam Magdę i Michała. Nad znajdującym się poniżej Dolinki Koziej Zmarzłym Stawem uzupełniają Jest dużo trudniej niż w Alpach i Dolomitach - mówi kobieta. Magda ma 42 lata, przyjechała z Warszawy. W Wysokie Tatry idzie pierwszy raz, chce spróbować, porównać doświadczenia zdobyte we Włoszech. - Ścieżki są bardziej strome i węższe - dodaje. Mimo zaskoczenia trudnością szlaków odważnie stawia kolejne kroki. Jest z nią Michał - jak się okazuje przewodnik tatrzański. Idą na Mamy kaski, uprzęże, lonże - mówi opiekun i wskazuje na wypełnione plecaki. - Orla powinna być via ferratą? - pytam. To pytanie od lat wraca jak bumerang. Via ferrata, czyli po włosku żelazna droga. Szlak przeznaczony dla doświadczonych turystów, wyposażonych w sprzęt wspinaczkowy. Jego głównym elementem jest stalowa lina, do której można wpiąć się za pomocą lonży, czyli karabinków przymocowanych do uprzęży na elastycznej taśmie. Takie rozwiązanie zapewnia asekurację i jest jakąś gwarancją przeżycia w przypadku odpadnięcia od ściany. Na Orlej Perci stalowej liny nie ma. Są za to łańcuchy przymocowane do skał za pomocną kotwi. - Pewnie, że powinna. I to już chwila po godzinie ósmej. Od wymarszu z Kuźnic minęły ponad trzy godziny, a nie jestem jeszcze na właściwym szlaku. Magda i Michał ruszyli na Zawrat, tam zaczną swoją przygodę z Orlą Percią. To początek szlaku, ale wędrówki wcale nie trzeba zaczynać od początku. Orlą można pokonywać odcinkami. W Dolince Koziej mijam się z dwiema dziewczynami. To kuzynki, Agnieszka ma 24, Joanna 19 lat. Przyjechały z Radomia i Łodzi. Agnieszka pełni tu rolę przewodnika. Wcześniej była na Zawracie i pobliskiej Świnicy."Na Orlej Perci jest dużo trudniej niż w Alpach i Dolomitach"- Idziemy na Granaty - mówi. To grań trzech wierzchołków w środkowej części Orlej Perci. - Dlaczego tam? - Podobno jest najłatwiej - Agnieszka uśmiecha się szeroko. - Chcemy spróbować, zmierzyć się ze szlakiem, ale tak na nasze możliwości - odcinek Granatów jest uważany za jeden z łatwiejszych na szlaku, choć to wcale nie oznacza, że przejście go to spacerek. Po prostu nie wymaga aż tyle wysiłku i stresu. Jest też stosunkowo krótki. Przechodzenie go to trochę tak, jakby kapitanowi jachtu w czasie sztormu udało się ustawić łódź pod wiatr. Wokół dalej szaleje burza, dziób statku co chwilę zalewa woda, ale raczej nie zatonie. Wiesz może, czy dziś będzie burza? - pyta Joanna, niepewnie spoglądając w chmury. Pytanie jest zasadne, w lipcu burza to jedno z największych zagrożeń w Tatrach. - Raczej nie. Ewentualnie trochę popada - mówię zgodnie z wiedzą z porannej prognozy pogody. - Długo chodzisz po górach? To ciekawie mieć taką pasję w tak młodym wieku - rewanżuję się pytaniem, łapiąc się jednocześnie na tym, jak okropnie protekcjonalnie musiało zabrzmieć to "w tak młodym wieku”.- Od dziecka. Rodzice dbali, żebym polubiła góry – sobie powodzenia i udanej wędrówki. Dziewczyny ruszają w stronę Zadniego Granatu. Granaty to dobry wybór na początek, żeby spróbować, zapoznać się z Orlą. Natomiast całość szlaku można podzielić na następujące odcinki. Przełęcz Zawrat - Kozia Przełęcz. Pierwszy i jeden z trudniejszych odcinków. Obowiązuje tu ruch jednokierunkowy. Kozia Przełęcz - Kozi Wierch. Na tym odcinku trzeba zmierzyć się z zejściem z Kozich Czub, przez wielu uważanym za najtrudniejsze miejsce szlaku. Również ruch jednokierunkowy. Kozi Wierch - Granaty. Nieco łatwiejszy odcinek, z którego można dostać się do Dolinki Koziej, jednak trudnym i stromym Żlebem Kulczyńskiego. Dalej możemy poruszać się granią Granatów, od ostatniego - Skrajnego Granatu - zejdziemy żółtym szlakiem nad Czarny Staw Gąsienicowy. Orla Perć natomiast ciągnie się dalej, przez Orlą Basztę i Buczynowe Turnie do przełęczy Krzyżne. Nas dziś interesuje jednak ten podobno najtrudniejszy odcinek, na którym leżą Kozie Czuby i Kozi Wierch. Dlatego z dolinki ruszam żółtym szlakiem na Kozią kręci się, zawija. Mijam skalne rumowisko, które jest czymś w rodzaju granicy. Za nim nie spotkamy już reglowych roślin. Próżno tu szukać bujnej zielonej flory. Są za to surowe tatrzańskie granity, a u podstawy ogromnej ściany Koziego Wierchu, mimo że jest lipiec, leży stary śnieg. Tutaj często można spotkać kozice lub świstaki szukające pożywienia wśród niedostępnych górskich półek. Słyszę ich się łańcuchy. Widząc pierwszy z nich, przekonany o słuszności zaleceń TOPR i Tatrzańskiego Parku Narodowego, wpinam w nie lonżę. Karabinki przesuwają się topornie, wydają przy tym metaliczny irytujący dźwięk. Do tego łańcuchy są krótkie, karabinki trzeba co chwilę przepinać. To bardzo spowalnia wędrówkę. Myślę wtedy, że via ferrata, z długą stalową liną, rzeczywiście byłaby wyżej, skały coraz bliżej siebie. Szlak z ogromnych przestrzeni zamienia się w wąską ścieżkę, oplecioną łańcuchami, z których nierzadko trzeba skorzystać, by się podciągnąć. Nie należy jednak ulegać złudnemu wrażeniu, że aby pójść dalej, łańcuch jest niezbędny. Czasem znacznie łatwiej i wygodniej jest poruszać się wyłącznie przy wykorzystaniu skalnych Orlej Perci / Źródło: Mapa Turystyczna; Tatry Polskie Orla Perć, Agencja Wydawnicza WiT Docieram na Kozią Przełęcz. To już Orla Perć. Od zachodu turyści idący z Zawratu schodzą drabinką przymocowaną nad głęboką przepaścią. Kiedyś zginął tam turysta, który, trzymając się jedną ręką metalowych szczebli, próbował zrobić sobie zdjęcie. Następnie trzeba pokonać przełęcz, która przypomina wąski skalny wąwóz z wysokimi ścianami, tylko że zawieszony na dwóch tysiącach metrów. W ogólnej ciasnocie, mozolnie przesuwając karabinki po łańcuchach, przesuwam się w stronę południowego wylotu przełęczy. Szlak tutaj zakręca w lewo i dalej stromo w górę. Żeby się tam dostać, trzeba pokonać duże, prawie idealnie gładkie płyty dnia jest mokro, buty ślizgają się w niekontrolowany sposób. Pod nimi majaczy przepaść, teraz delikatnie przesłonięta warstwą chmur wdzierających się tu od północy. Próbuję podciągnąć się rękami, ale moje ruchy blokuje karabinek, który jak na złość nie chce się przesunąć dalej. Dłonie kurczowo zaciśnięte na łańcuchu, karabinka nie mogę nawet przyciągnąć do siebie. Po dwóch-trzech nieudanych próbach udaje mi się podciągnąć wyżej nogi, a w konsekwencji chwycić krawędź powyżej płyt, dzięki czemu przechodzę dalej. Wpinam się w kolejny łańcuch. Jest tu trochę więcej miejsca, można odpocząć. Orientuję się, że od dłuższej chwili moim wysiłkom w przesuwaniu karabinków przyglądało się trzech turystów, odpoczywających właśnie w tym Orlej Perci kręci się i zawija- Przydałaby się taka stalowa lina - mówi, jak się po chwili okazuje, Sławek i patrzy na mnie znacząco. Teraz lonża wpięta w łańcuch pozwala mi bezpiecznie odpocząć. Podczas postoju w takim miejscu jest błogosławieństwem. Przedstawiam się, wyjaśniam, że piszę reportaż o tym To lepiej nie mogłeś trafić - stwierdza Sebastian. - Łukasz przeszedł Orlą boso - dodaje. - Skąd taki szalony pomysł? - pytam i teraz to ja patrzę znacząco na To dobre doświadczenie. Można wtedy poczuć naturę, zespolić się z nią - odpowiada z pasją. Łukasz też jest przewodnikiem, Orlą przechodził wielokrotnie. Ma 35 lat. Jego koledzy 47 i 37. Pytam, co tutaj robią, dlaczego wybrali ten Żeby się sprawdzić! Nie ma już nic trudniejszego - Sławek wesoło wskazuje na dalszą część szlaku. Łańcuchy i metalowe klamry ciągną się pionowo w kierunku grani. Życzymy sobie powodzenia i kontynuuję pokonaniu kilku łańcuchów i drabinki z metalowych klamer docieram na grań. Oczywiście motywacja wielu turystów "żeby się sprawdzić", to już istotny powód do zmierzenia się ze szlakiem, ale jest coś jeszcze. Poczuć to można dopiero na grani. Wąska ścieżka ciągnie się przez kolejne szczyty. Z lewej i prawej strony widzimy ogromne przepaści. Strome, niemal pionowe zbocza opadają kilkaset metrów w głąb Dolinki Koziej i Doliny Pięciu Stawów Polskich po drugiej stronie. Do tego wokół rozpościera się niepowtarzalny widok na tatrzańskie szczyty. Te w zasięgu ręki, które są przed lub za nami, oraz te dalej na południe - wierzchołki Tatr Wysokich, w tym Rysy i o chmurach, które na dnie dolin przesłaniały szczyty. Tutaj, na grani, wiatr rozbija je tak, że nad sobą mam błękitne niebo. Jednocześnie z Dolinki Koziej wciąż płyną kolejne obłoki. Widok jak sen, w którym obserwujemy coś pięknego, ale podświadomie czujemy coraz większą obawę. Śnieżnobiałe chmury rozwarstwiają się na grani, tworząc na niebie poszarpane, fantazyjne mleczne wzory. Są tak gęste, że widać, jak przesuwają się kilka metrów od nas. Przeszywa mnie zimno. Cały ten spektakl kończy się po chwili, bo chmury zasłaniające Dolinkę Kozią znikają nad granią, odsłaniając tym samym przepaść opadającą setki metrów do Doliny Pięciu Stawów Polskich. W dole widać skalne rumowiska, zieloną roślinność i wspaniałe ciemnogranatowe jeziora. To wszystko sprawia, że poruszając się Orlą Percią, idziemy jakby na granicy dwóch światów. Z jednej strony biała plama i uderzające w nas zimno, z drugiej wspaniały widok doliny i intensywne lipcowe słońce. Nie odda tego żadne spokojnym tempie pokonuję kolejne uskoki, schodki, skalne kominki wyposażone w łańcuchy i klamry. W końcu staję na progu zejścia z Kozich Czub. Tutaj szlak opada prawie pionowym kominkiem kilkanaście metrów, aby po chwili znów piąć się stromo w górę na szczyt Koziego Wierchu. Poniżej załamania tego górskiego rollercoastera oczywiście przepaść, która przeraziłaby niejednego. Uczucie lęku potęgują wąskie metalowe klamry, na których trzeba stawiać stopy kilkanaście centymetrów od stabilnej ściany. Zamontowano tu łańcuchy. Teraz rzeczywiście lonża wydaje się niezbędna, daje poczucie bezpieczeństwa. Warto też mieć ze sobą odpowiednie rękawiczki, dzięki czemu nie zniszczymy i nie zmęczymy tak bardzo dłoni, podczas ciągłego przesuwania ich po łańcuchach. Najważniejsza jest jednak kondycja. Kolejne skały, stopnie wymagają wiele wysiłku i determinacji. Bo Orla Perć, choć ma kilka punktów, w których można uciekać w doliny, przez prawie całą swoją długość ciągnie się na grani lub bardzo blisko niej. Jak już się tu weszło, trzeba szlak przejść. Na tak odsłoniętej drodze to problem szczególnie wtedy, gdy dopadnie nad burza. Nie ma dokąd które na dnie dolin przesłaniały szczytyW końcu staję na szczycie Koziego Wierchu. Jest kilka minut po godzinie dziesiątej. Rozpościera się stąd wyjątkowej urody widok na Dolinę Pięciu Stawów Polskich. Ci, którzy chcą zdobyć szczyt, ale Orla Perć wydaje im się zbyt wymagająca, mogą wejść na wierzchołek czarnym szlakiem od doliny. Na szczycie rozmawiam z Piotrem. Przyjechał z Gniezna, Orlą Perć przechodzi trzeci raz. Pierwszy raz był tu dziewięć lat Via ferrata? Tylko nie to! Szlak jest zabytkowy i powinien taki pozostać. To historia polskich Tatr - mówi, kiedy pytam o sztuczne ułatwienia. Ma rację. Pisałem, że Orla Perć to wymysł szaleńca. Owym szaleńcem był Walenty Gadowski - ksiądz i wyjątkowo zdeterminowany miłośnik Tatr. Inspirował się wizjami szlaku młodopolskiego poety Franciszka Henryka powstał w 1906 roku, żmudna budowa trwała trzy lata. Na trwałe zmienił turystykę Tatr w tym rejonie, wykorzystując niezagospodarowaną wcześniej grań. Niestety, ponad stuletnia historia szlaku ma swoje ciemne karty. Przez cały okres eksploracji zginęło na nim ponad 140 osób, a wliczając w to szlaki dojściowe liczba ta rośnie do ponad 200. Śmiałkowie gubili drogę we mgle, spadali w przepaść, ślizgali się na mokrych skałach albo po prostu byli źle przygotowani. Kondycja jest tu naprawdę podstawowym ma 40 lat. Kiedy wymienialiśmy uwagi na temat przyszłości szlaku, naszej rozmowie przysłuchiwał się młody Przepraszam, jest pan tu trzeci raz. Jak pan utrzymuje tak świetną kondycję? - zapytał w Bardzo prosto. Trzeba odstawić wszystkie imprezy i używki. Tylko tyle i aż tyle - Piotr odpowiada krótko. Uśmiecha się, podnosi plecak i rusza dalej na turyści oprócz złego przygotowania często przeceniają swoje możliwości. Jeżeli dodamy do tego zdarzenia losowe, jak zła pogoda, spadające kamienie czy po prostu złe warunki na szlaku, to liczba wypadków rośnie prowadzi stale aktualizowaną kronikę wypadków. Prześledźmy jeden tylko tydzień incydentów w rejonie Orlej Perci od dnia, w którym rozmawiałem z prowadzi stale aktualizowaną kronikę wypadków na Orlej - Pomocy wzywa mężczyzna, który wchodzi w zbyt eksponowany teren w Żlebie Kulczyńskiego. Nie może zejść, nie może wejść wyżej. Interweniuje śmigłowiec TOPR. Kilka godzin później, również w Żlebie Kulczyńskiego, kobieta doznaje blokady psychomotorycznej. Znów konieczna była pomoc - Nie na samej Orlej Perci, ale na jednej z jej ścian, pod Zamarłą Turnią, taternik zostaje uderzony kamieniem, doznaje urazu stopy. Śmigłowiec TOPR podejmuje go wraz z partnerem, z którym się - Nieopodal Orlej Perci, z Niebieskiej Turni, podczas zjazdu na linie spada w przepaść 21-letni turysta. Ginie na miejscu. Miał wielonarządowe obrażenia - Mężczyzna zasłabł na przełęczy Krzyżne. Zabrał go śmigłowiec TOPR. Wieczorem, przed godziną dwie turystki zgłaszają uraz nogi u jednej z nich, proszą o pomoc. Dochodzą na Krzyżne, stamtąd ratownik sprowadza je do schroniska w Dolinie Pięciu Stawów Polskich. Kiedy docierają na miejsce, jest godzina Kilkanaście godzin później poszkodowaną do Zakopanego zabiera odpowiednie przygotowanie i świadomość własnych możliwości wydaje się kluczem do pokonania Orlej Perci. Ale może poprowadzenie stalowej liny zmniejszyłoby liczbę wypadków? Z drugiej strony zapewne wzrosłaby liczba turystów, więc proporcjonalnie zwiększyłoby się też ryzyko wypadków, nie mówiąc już o zniszczeniu unikalnego charakteru zabytkowego szlaku. O zdanie pytam Jana Krzysztofa - naczelnika TOPR."TOPR jako organizacja nie ma oficjalnego stanowiska w tej sprawie. Są opinie ratowników TOPR, które są bardzo różne. Decydentem w tym względzie, jako gospodarz terenu, jest TPN i z tego, co wiem, obowiązuje koncepcja utrzymania dotychczasowej formy sztucznych ułatwień, do czego osobiście się przychylam. Propagujemy stosowanie systemów autoasekuracji (typu via ferrata) na istniejącej formie sztucznych ułatwień z korektami ich umieszczenia związanymi na przykład z erozją skał itd." - pisze naczelnik w przesłanej drogowskazem dla turystów głodnych górskich wyzwań musi być rozwaga. Oznakowany szlak jest dla każdego, jednak ci, którzy nie są pewni swoich możliwości, powinni szczególnie zwrócić uwagę na kondycję i sprzęt. Uprząż i lonża, choć może się wydawać, że czasem zbędna w kontakcie z łańcuchami, zapewnia bezpieczeństwo. Kask chroni przed spadającymi kamieniami i osłania głowę w razie upadku. Dzięki odpowiednim rękawiczkom nie zmęczymy wprowadził psa na Orlą Perć. Zwierzę miało łapy we krwi / Wideo: Fakty po południu Sam tymczasem pokonuję kolejne trudności na szlaku, przechodzę wysoki, prawie pionowy komin pod Czarnym Mniszkiem. Tworzy się tu niewielki zator. Scena przypomina zdjęcia ze szczytu Mount Everest, gdzie turyści stoją jeden za drugim w kolejce, zupełnie jak w sklepie. Jednak w odróżnieniu od sklepu na najwyższej górze świata i na Orlej Perci w każdej chwili można spaść w przepaść. Z Dolinki Koziej nadciągają coraz gęstsze chmury, jest coraz gorsza widoczność. Przed Granatami decyduję się na zejście do doliny. Po drodze spotykam Pawła. Ma 23 lata, przyjechał z Warszawy. Mijaliśmy się wcześniej na Orlej. Teraz wyraźnie zmęczony również schodzi ze szlaku. Pytam, dlaczego wybrał akurat ten Tu jest najtrudniej. Ale za to jaka satysfakcja! - mówi z pasją i ociera pot z czoła. - Masz te wszystkie łańcuchy, ułatwienia, pionowe zejścia i wejścia. I widoki. Tu jest wszystko to, co w wysokich górach najpiękniejsze. Też takie wiesz, pociągające niebezpieczeństwo. Na co dzień w mieście jest mnóstwo problemów i prawie nic nie zależy od ciebie. A tutaj każda decyzja, każdy krok, to czy przeżyjesz, czy nie - zależy od ciebie. Nie licząc pogody, masz kontrolę nad wszystkim. To niebezpieczeństwo oczyszcza głowę, pozwala poukładać myśli, daje siłę. Po to się idzie w góry - Paweł pierwszy raz w naszej rozmowie uśmiecha daleko słychać huk silników toprowskiego śmigłowca. Orla Perć przyciąga mnie jak magnes i trwa to już ponad 30 lat. Kiedyś, przeglądając niezliczone ilości zdjęć tatrzańskich, zacząłem systematyzować i okazało się że z Orlej Perci jest ich najwięcej. W sumie do tej pory, w różnych warunkach pogodowych i o różnych porach roku, Orlą Perć przeszedłem 52 razy. Czy da się przejść Orlą Perć spędzając tylko 1 dzień na szlaku? Odpowiedź jest dosyć prosta: Da się, aczkolwiek przed podróżą trzeba wziąć kilka ważnych aspektów pod uwagę. Po pierwsze i najważniejsze: oceń samego siebie, a dokładnie swoją kondycję i doświadczenie w górach. Orla Perć to wymagający szlak, a żeby do niego dotrzeć trzeba również pokonać kawał drogi. Po drugie: Zaplanuj sobie całą trasę, w szczególności gdy zamierzasz wyruszyć z rana i wrócić wieczorem, nie uwzględniając noclegu w schronisku. Po trzecie: Jeśli myślisz o noclegu w schronisku polecam wcześniej zarezerwować spanie, żeby później nie być zmuszonym do rozwijania śpiwora na ławce. Zdecydowana/y? No to ruszamy na szlak! Samochód zostawiamy na parkingu przy ulicy Bronisława Czecha (płatny ok 25zł za cały dzień), skąd ruszamy pieszo w stronę Kuźnic (można skorzystać z podwozu taksówką-busem, koszt ok 5 zł). Kupujemy bilet wstępu do Tatrzańskiego Parku Narodowego, przekraczamy rzekę Bystrą i startujemy szlakiem niebieskim pod górę. Początkowe 20-30 minut jest trochę nudnawe, ale już niebawem możemy podziwiać pierwsze widoki. Nieco ponad godzinę zajmuje dotarcie do Doliny Gąsienicowej, gdzie w oddali ujrzymy nasz dzisiejszy cel, czyli szczyty Orlej Perci. W czasie 1,5 godziny docieramy do ‘Murowańca’, pierwszego i ostatniego schroniska dzisiejszego wypadu. Szybka herbatka, szarlotka (rewelacja), dokupienie plastrów na otarcia i idziemy dalej. Mamy zdecydowanie sporo szczęścia, bo słońce bardzo szybko zaczyna przygrzewać i będzie nam towarzyszyć przez cały dzień. 30 minut co raz to ciekawszej trasy pozwala na dotarcie do Czarnego Stawu Gąsienicowego. Widok zapiera dech w piersiach. Przysiadam na kamieniu i uświadamiam sobie, że tak naprawdę to mi wystarczy, mogę tu siedzieć i lampić się na ten obłędnie piękny krajobraz. Obchodzimy zbiornik wodny dookoła i rozpoczyna się prawdziwa część Tatr. Jeszcze szybki rzut oka na Czarny Staw od drugiej strony i zaczynamy wspinaczkę. Trasa na Zawrat nie należy do specjalnie niebezpiecznych, ale na pewno jest wymagająca. Niemal pionowe podejście mocno eksploatuje organizm i mięśnie nóg. Końcowa cześć wyposażona jest w łańcuchy pomagające w przeprawie. Dochodzimy do przełęczy. Tam, podobnie jak większość piechurów robimy sobie trzydziestominutową przerwę, podziwiamy widoki, spokojny posiłek i jesteśmy gotowi na Orlą Perć. Zaczynamy! Początkowy fragment trasy wydaje się być niezbyt wymagający, choć podłoże jest już nierówne i niestabilne. Po około 20 minutach ‘rozgrzewki’ docieramy do pierwszych zejść i łańcuchów. Nareszcie! Tu zaczyna się zabawa. Każdy krok ostrożny i przemyślany, z asekuracją łańcucha. Jednocześnie ciężko jest się skupić na tym, co pod stopami, gdyż widoki są zniewalające. Około godziny drogi zajmuje nam dotarcie to słynnej drabinki. Tworzy się mały korek, co można wykorzystać na posilenie się, uzupełnienie elektrolitów (tak, pierwsze skurcze już za nami) i ponakręcanie się nawzajem na najbliższą przeszkodę. Sama drabinka faktycznie powoduje lekkie trzęsienie nóg. Schodzimy po niemalże pionowej skale w dół, następnie przechodzimy na małą półkę, po której przemieszczamy się wzdłuż skalnej grani. W tym miejscu zaczyna się, moim zdaniem, najciekawszy fragment Orlej Perci. Niezliczona ilość zejść i podejść, wymagające przejścia po łańcuchach, niejednokrotnie pionowe zbocza, przy których głównie używamy siły rąk wspinając się co raz wyżej, do tego prowizoryczne drabinki i nierówne podłoże. Z uśmiechem i satysfakcją mówię do siebie ‘właśnie po to tu przylazłeś’. Czas na powrót Z racji tego, że robi się już późno decydujemy się skrócić trasę i zejść z Orlej na wysokości Skrajnych Granatów. Ostatnia część drogi, czyli odcinek od Żlebu Kulczyńskiego jest troszeczkę inny niż początkowa. Sporo stromych zejść i podejść, kamyczki zsypujące się spod stóp, no i kolejne słynne miejsce, czyli przeskok nad przepaścią. A ściślej rzecz ujmując jeden większy krok pomiędzy rozdzielonymi fragmentami skał. Zmęczenie daje o sobie znać, nogi z ołowiu, ciuchy przepocone, rozmowa klei się nieco słabiej. Docieramy do Skrajnych Granatów, cała trasa od przełęczy Zawrat zajmuje nam 4,5 godziny. Decydujemy się podążać żółtym szlakiem. Ostatni odcinek Orlej Perci do Przełęczy Krzyżne pozostaje nam do zdobycia w następnym roku. Końcowy etap trasy, jeśli tak można nazwać 4 godziny schodzenia w dół mija nam na rozmyślaniu o teleportacji i innych aspektach science-fiction, które mogłyby przyspieszyć dotarcie do kwatery i walnięcie się na wyro. Jesteśmy już naprawdę zmęczeni, kiedy osiągamy schronisko. Szybkie uzupełnienie płynów i ostatni odcinek pokonujemy w szarówce, a na koniec w mroku. Wycieńczeni, ale niezmiernie usatysfakcjonowani dochodzimy do Zakopanego. Podsumowanie Wracając do pytania zadanego w tytule relacji, czy da się przejść Orlą Perć (trasa Zawrat-Krzyżne) w 1 dzień? Nam się nie udało, choć tempo nie było najgorsze. Jednocześnie uważam, że jest to możliwe nawet wybierając się z Zakopanego i na Zakopanem wycieczkę kończąc. Powinno się to udać szczególnie w miesiącach czerwcu i lipcu, kiedy dzień jest dłuższy. Polecam wtedy wystartować około godziny 6:00, przy dobrym marszu wrócimy około 22:00 :). Jest to wymagająca opcja, dlatego polecam raczej trasę do Skrajnych Granatów lub nocleg w schronisku. Dodam na koniec jeszcze jedną istotną rzecz, która uwidacznia się podczas wędrówek pieszych po górach (zwłaszcza w wyższych partiach). Świetnie jest spotykać tyle miło i otwarcie nastawionych ludzi na szlaku, móc nawiązać krótszą lub dłuższą rozmowę lub chociażby przywitać się, czy uśmiechnąć. Szukasz towarzystwa? Idź w góry ! A tutaj znajdziecie naszą skrótową relację najciekawszych fragmentów trasy Zawrat-Kozi Wierch w formie video:

Orla Perć od przełęczy ZAWRAT - MAŁY KOZI WIERCH - KOZIA PRZEŁĘCZ - KOZI WIERCH z @marjanmarekNa potrzeby pamiątkowe 🙂

Zapraszam do przejścia najtrudniejszego i najniebezpieczniejszego szlaku Tatr, jakim jest Orla Perć w towarzystwie licencjonowanego przewodnika tatrzańskiego. Grań Orlej Perci Orla Perć to legendarny, podniebny, najodważniej poprowadzony szlak Tatr. Ulubiony szlak każdego tatrzańskiego turysty, dla niektórych zbyt trudny do przejścia. Powstał ponad 100 lat temu. Pomysł utworzenia Orlej Perci zawdzięczamy Franciszkowi Henrykowi Nowickiemu, który w 1901 roku zaproponował poprowadzenie szlaku od Polany po Wołoszynem granią do przełęczy Zawrat. Twórcą tego szlaku jest ks. Walenty Gadowski, któremu pomagał znakomity przewodnik tatrzański Klimek Bachleda. Dzięki ich staraniom i bardzo ciężkiej pracy do dziś cieszymy się możliwością przejścia tak wspaniałej i trudnej trasy jaką jest Orla Perć. Aktualna Orla Perć kończy się na przełęczy Krzyżne. Szlak przez Wołoszyny został zamknięty w 1932 roku ze względu na ścisły rezerwat przyrody. Nie straciła jednak ona na swej atrakcyjności. Zachęcam do obejrzenia filmu z jej przejścia. Opis wycieczki: W sprawnym zespole przejście Orlej Perci jest możliwe w jeden dzień, jednak ja proponuję podzielić ją na dwa etapy. Po pierwsze – przez pośpiech można zbyt wiele przeoczyć;) Po drugie – na naszych wycieczkach kluczowe jest Wasze bezpieczeństwo, a jak wiadomo jak się człowiek śpieszy…… Wycieczkę dzielimy na następujące etapy: Dzień pierwszy – spotykamy się rano w Kuźnicach lub w Murowańcu i udajemy się w zależności od miejsca spotkania: kolejką na Kasprowy Wierch skąd idziemy przez szczyt Świnicy na przełęcz Zawrat gdzie zaczyna się Orla Perć. W przypadku Murowańca idziemy przez Czarny Staw prosto na Zawrat. Tego dnia zdobędziemy szczyty Małego Koziego Wierchu, Kozich Czub i Koziego Wierchu (najwyższego szczytu, który w całości leży na terenie Polski). Przetrawersujemy Zamarłą Turnię i zobaczymy z bliska jej słynną południową ścianę. Pierwszy etap Orlej Perci zakończymy w Żlebie Kulczyńskiego, którym zejdziemy na dół i udamy się na nocleg do Murowańca. Dzień drugi – idziemy do Żlebu Kulczyńskiego, z którego wracamy na Orlą Perć wychodząc na Zadni Granat. Idziemy w kierunku Skrajnego Granatu pokonując słynny “krok nad przepaścią”. Ze Skrajnego Granatu pójdziemy w kierunku Orlej Baszty i dalej w kierunku Wielkiej i Małej Buczynowej Turni. Większość tego odcinka jest ubezpieczona łańcuchami/klamrami. Trawersując raz nad Doliną Pańszczycy, raz nad Dolinką Buczynową, a czasem wychodząc na grań dotrzemy do Małej Buczynowej Turni. Z niej już łatwą lecz nadal eksponowaną ścieżką zejdziemy na przełęcz Krzyżne – Orla Perć zdobyta:) Z przełęczy Doliną Pańszczycy wrócimy na Halę Gąsienicową, skąd zejdziemy do Kuźnic i zakończymy naszą wycieczkę. Widoczna część grani drugiego dnia wycieczki. Termin/cena/uwagi: Na Orlą Perć zapraszam w dowolnym terminie od początku Czerwca, do końca Listopada. Cena waha się w granicach 1000 – 1200 zł / dzień, w zależności od ilości uczestników. W cenę wliczone są lonże do asekuracji (Via Ferrata), uprzęże i kaski dla uczestników. Informacje na temat schroniska Murowaniec można znaleźć tutaj. Aby zarezerwować konkretny termin wystarczy wysłać do mnie maila na adres @ lub zadzwonić 663 760 637. Jeśli masz jakieś pytania również możesz śmiało dzwonić/pisać. Orla Perć – Mapa V polovině června volám Jonášovi s úmyslem zmermomocnit jej na přechod Roháčů během prodlouženého víkendu 4.7. – 7.7. 2001 a on mi sděluje, že v…
Zamieszczamy dokładny opis najtrudniejszego szlaku w polskich Tatrach wraz z ciekawym filmem obrazującym jego Perć to dziś nazwa znana każdemu miłośnikowi Tatr. Pomysłodawcą utworzenia szlaku był Franciszek Henryk Nowicki, poeta okresu Młodej Polski i taternik. Samo wytrasowanie go odbyło się w latach 1903-1906 dzięki nakładom Towarzystwa Tatrzańskiego, księdza Walentego Gadowskiego oraz kilku górali. Na cześć powstania szlaku ks. Gadowski umieścił w ścianie Zawratowej Turni figurę Matki Boskiej o wysokości 122 cm, która zachowała się po dzień Orla Perć obejmowała szlak od Zawratu, poprzez Kozi Wierch, Granaty, Krzyżne, Wołoszyn aż Polany pod Wołoszynem. Odcinek Krzyżne-Polana pod Wołoszynem został jednak zamknięty w 1932 całej znakowanej na czerwono trasy (bez czasu dojścia na grań) zajmuje ok. 8 godzin. Choć przejście jej całej w jeden dzień jest możliwe dla najbardziej sprawnych turystów, lepiej podzielić ją na dwie części: Zawrat-Granaty oraz Granaty-Krzyżne. Należy pamiętać, że na odcinku od Zawratu na szczyt Koziego Wierchu szlak jest Orlej Perci wyznaczono miejsca, z których zejść można do położonych poniżej dolin (szczególnie przydatne w przypadku załamania pogody). Są to:– Kozia Przełęcz (żółty szlak do Doliny Gąsienicowej lub Doliny Pięciu Stawów Polskich)– Kozi Wierch (czarny szlak do Doliny Pięciu Stawów Polskich)– punkt ponad Żlebem Kulczyńskiego (czarny szlak do Doliny Gąsienicowej)– punkt pod wierzchołkiem Zadniego Granatu (zielony szlak do Doliny Gąsienicowej)– Skrajny Granat (żółty szlak do Doliny Gąsienicowej)Zachęcamy do obejrzenia filmu z przejścia Orlej Perci autorstwa Adama Zięby, jak również przeczytania zamieszczonego poniżej opisu PERĆ – OPIS SZLAKU:Zawrat – Kozi Wierch (2 godz. 50 min)Wędrówkę Orlą Percią zaczynamy na przełęczy Zawrat, na którą wejść można z Doliny Gąsienicowej (opis szlaku) lub z Doliny Pięciu Stawów Polskich (opis szlaku). Odchodzi tu także trasa na Świnicę, my kierujemy się w przeciwną stronę. Pierwszy odcinek nie zwiastuje dalszych trudności. Podchodzimy łatwą granią na Mały Kozi Wierch (2228 m jedynie tuż pod szczytem pomagamy sobie łańcuchami. Na wierzchołku meldujemy się po ok. 15 minutach, warto spędzić tu dłuższą chwilę, gdyż panorama bije na głowę tę z Małego Koziego Wierchu schodzimy ostro w dół na Zmarzłą Przełączkę Wyżnią (2201 m przez krótki odcinek tuż nad przepaścią. Szlak przechodzi tu na północną stronę grani, prowadząc dalej przez charakterystyczny Żydowski Żleb, zwany także Honoratką. Miejsce to jest dość wymagające, dużą ostrożność zachować należy szczególnie przy zalegających często płatach śniegu lub mokrych skałach. Cały czas towarzyszą nam oczywiście opuszczeniu żlebu czeka nas trawers zboczy Zmarzłych Czub. Idziemy najpierw wąską ścieżką, następnie zaś przez wielkie ukośne płyty. Po lewej stronie mamy przepaść, warto uważać zatem na wszelkie poślizgnięcia. W dalszym ciągu asekurując się łańcuchami schodzimy na Zmarzłą Przełęcz (2126 m Jest tu więcej miejsca na odpoczynek, wspaniale prezentuje się słynna południowa ściana Zamarłej Turni, kultowa wśród taterników. Znakiem charakterystycznym przełęczy jest 3-metrowy skalny „chłopek”, sprawiający wrażenie mało stabilnego. W rzeczywistości wielu próbowało już go przewrócić, a „chłopek” jak stał, tak Zmarzłą Przełęczą przechodzimy wygodnym tarasem pod szczytem Zamarłej Turni. Wkrótce szlak zakręca w prawo, wznosząc się teraz znacząco ku górze. Wchodzimy w ścianę ubezpieczoną łańcuchami oraz drabinką z klamer. Dalej idziemy po głazach, już mniej stromo, docierając wreszcie do jednego z najpopularniejszych i wzbudzających najwięcej emocji miejsc na Orlej Perci. Przed nami zejście zawieszoną nad przepaścią drabinką, opadającą ku Koziej Przełęczy. Trudności są tu oczywiście podobne jak w przypadku każdego innego zejścia po drabinie, główną rolę odgrywa natomiast aspekt psychiczny. Na końcu drabinki stawiamy duży krok w lewo, na niewielką półkę skalną. Po łańcuchach, ostro w dół, schodzimy na Kozią Przełęcz (2137 m przełęczy jest bardzo wąskie, miejsca na odpoczynek niewiele. W lewo odbija żółty szlak do Doliny Gąsienicowej, w prawo zaś do Doliny Pięciu Stawów Polskich. Orla Perć biegnie początkowo równolegle z tym drugim. Skręcamy zatem w prawo, wędrując dalej wąską, mocno eksponowaną ścieżką. Cały czas trzymamy się przykutego do skał łańcucha, a następnie klamer ułatwiających zejście stromym kominkiem. Niebawem docieramy do punktu rozwidlenia szlaków – żółty wiedzie w dół w stronę Dolinki Pustej, czerwony odbija w lewo, mocno pod podejście na Kozie Czuby. Przed nami niemal pionowa ściana, którą pokonujemy za pomocą kolejnej drabinki z klamer. Dalszy odcinek jest dobrze ubezpieczony łańcuchami i nie powinien przysporzyć znaczących problemów. Po około 50 minutach od Koziej Przełęczy osiagamy grań Kozich Czub. To szczyt o trzech wierzchołkach, z których najwyższy wznosi się na 2266 m Widoki zapierają dech w piersiach, warto zatem zafundować sobie dłuższy odpoczynek. Tym bardziej, że to nie koniec nami być może najtrudniejszy etap całej wycieczki, jakim jest zejście na Kozią Przełęcz Wyżnią (2240 m Szlak wiedzie pionową rynną, w całości ubezpieczoną łańcuchami i klamrami. Mimo to, chwilami trzeba się mocno natrudzić, aby znaleźć właściwy punkt podparcia. Na samej przełęczy miejsca jest niewiele, a po obu stronach mamy zacnych rozmiarów przepaść. Szybko rozpoczynamy więc końcowe podejście na Kozi Wierch. Pniemy się długim, niezwykle stromym kominem doprowadzającym pod szczyt. Jeszcze ostatnie, znacznie łatwiejsze przejście po głazach i osiągamy wierzchołek (2291 m Wierch to najwyższy szczyt położony w całości na terenie Polski i zarazem najwyższy punkt Orlej Perci. Rozciągająca się stąd rozległa panorama obejmuje większą część Tatr, w dole malowniczo prezentują się natomiast Czarny Staw Gąsienicowy i jeziora w Dolinie Pięciu Stawów Wierch – Skrajny Granat (1 godz. 45 min)Z Koziego Wierchu schodzimy wąską ścieżką prowadzącą po południowej stronie grani. Początkowo idziemy równolegle z czarnym szlakiem, który niebawem odbija w prawo do Doliny Pięciu Stawów. My trzymamy się natomiast przypisanych Orlej Perci czerwonych znaków. Dalszy odcinek nie jest trudny, warto jednak uważnie pilnować przebiegu szlaku. Przechodzimy pod szczytem Buczynowej Strażnicy i po ok. 40 minutach docieramy na Przełączkę nad Buczynową Dolinką (2225 m skręca tu w lewo, biegnąc w dół Żlebem Kulczyńskiego. Jest dość stromo i często ślisko. W tej części żleb nie zawiera żadnych sztucznych ułatwień, w niektórych miejscach przyda się jednak pomoc rąk. Po kilkunastu minutach osiągamy punkt, w którym szlaki rozdzielają się. Czarny prowadzi dalej w dół, Orla Perć odchodzi w teraz w poprzek zboczy Czarnych Ścian, szybko dochodząc do podnóża 20-metrowego kominka pod Czarnym Mniszkiem. Przed nami najtrudniejszy etap wycieczki. Komin jest bardzo stromy, lecz dobrze ubezpieczony licznymi łańcuchami i klamrami. Po jego pokonaniu ścieżka znów przechodzi w trawers skalistych Czarnych Ścian, już bez większych przeszkód po drodze. Kawałek przez Zadnim Granatem z lewej strony dołącza zielony szlak, prowadzący od Koziej Dolinki. Stąd łatwą granią docieramy na najwyższy wierzchołek Granatów (2240 m szczytu schodzimy wąską ścieżką, miejscami po prawej stronie mamy umiarkowaną ekspozycję. Dochodzimy na Pośrednią Sieczkową Przełączkę (2218 m a następnie łatwą granią na Pośredni Granat (2234 m Dalej idziemy w dół po głazach, częściowo pomagając sobie rękami. Podłoże jest dość kruche, warto więc zachować ostrożność. Przez krótki odcinek przechodzimy wąską ścieżką tuż przy skale, do której przymocowano metalową docieramy w okolice Skrajnej Sieczkowej Przełączki (2197 m gdzie znajduje się kolejne ciekawe miejsce na trasie naszej wędrówki. To głęboka na kilkadziesiąt metrów i szeroka na kilkadziesiąt centymetrów szczelina, nad którą wykonać trzeba duży krok. Dla zwiększenia bezpieczeństwa wisi nad nią łańcuch. Jeśli ktoś nie czuje się pewnie z tego typu atrakcjami, szczelinę można obejść dołem, po Skrajnej Sieczkowej Przełączki opada cieszący się złą sławą Żleb Drege’a. Jego nazwa pochodzi od nazwiska warszawskiego studenta Jana Drege’a, który w 1911 roku zginął próbując zejść pozornie łatwym terenem w stronę Doliny Gąsienicowej. Warto wiedzieć, że trawiaste w górnej części zbocza kończą się niżej groźnym urwiskiem. W żadnym wypadku nie należy tu zbaczać z wytyczonego już bez większych problemów, po dobrze wyrzeźbionych skałach wchodzimy na wierzchołek Skrajnego Granatu (2225 m To najniższy szczyt całego pasma, jednak oferujący bodaj najciekawsze widoki. Szeroka panorama obejmuje trzy pobliskie doliny: Gąsienicową, Pańszczycę, Pięciu Stawów Polskich, poza tym Giewont, Kościelec, Świnicę, Orlą Perć, a w oddali najwyższe wzniesienia Tatr Granat – Krzyżne (2 godz. 15 min)Dalszy etap trasy jest trudniejszy niż poprzedni. Już początek wędrówki wymaga od nas dużego skupienia. Zejście ze Skrajnego Granatu prowadzi dość stromym zboczem, opadającym w stronę Dolinki Buczynowej. Fragment ten ubezpieczony jest licznymi łańcuchami. Następnie idziemy wzdłuż grani, po prawej stronie towarzyszy nam miejscami duża ekspozycja. Szczególną ostrożność warto zachować przy trawersie ukośnych płyt skalnych, jest tu bowiem wąsko i stromo. Po dość kruchym terenie dochodzimy wkrótce na Granacką Przełęcz (2145 m położoną pomiędzy Skrajnym Granatem a Orlimi skręca tu w lewo, biegnąc w dół żlebu opadającego w kierunku Doliny Pańszczycy. Szybko napotykamy pierwszą przeszkodę do pokonania. To dwumetrowa dziura, którą obejść można wąskimi półeczkami przy ścianie asekurując się łańcuchem lub po przeciwnej (lewej) stronie – ten wariant wydaje się jednak bardziej ryzykowny ze względu na śliskie chwili odbijamy w prawo. Wytyczona trasa trawersuje zbocza Wielkiej i Małej Orlej Turniczki (miejscami znaczna ekspozycja), doprowadzając nas do kilkumetrowej drabinki. W przeciwieństwie do jej odpowiedniczki znad Koziej Przełęczy, tym razem idziemy drabinką w górę. Następnie po skałach, pomagając sobie łańcuchami podchodzimy na Orlą Przełączkę Orla Perć biegnie po południowej stronie grani, poniżej szczytu Orlej Baszty. Dość wąska ścieżka urywa się stromym kominem skalnym, którym schodzimy przy pomocy zamontowanych klamer (oraz łańcucha). Po przejściu tego wymagającego odcinka docieramy na przełęcz zwaną Pościelą Jasińskiego (2125 m gdzie można nieco odpocząć. Przed nami bowiem kolejny wymagający etap prowadzi najpierw w dół po kruchym podłożu, a następnie w górę, trawersując północne zbocza Buczynowych Czub. To chyba najtrudniejsze miejsce w tej części Orlej Perci. Ukośne płyty skalne stromo opadają ku Dolinie Pańszczycy, wymuszając zachowanie maksymalnej koncentracji przy stawianiu kolejnych kroków. Przez cały czas trzymamy się oczywiście łańcuchów. Po pokonaniu tego odcinka przechodzimy z powrotem na południową stronę grani, osiągając niebawem Przełęcz Nowickiego (2105 m oddziela Buczynowe Czuby od Wielkiej Buczynowej Turni, którą będziemy teraz omijać. Na początek podchodzimy w górę porośniętej miejscami trawami rynny, tuż obok ciekawej, strzelistej formacji skalnej. Dalej trasa obniża się, kontynuując trawers południowych zboczy. Przechodzimy przez wąskie wcięcie w skałach, za którym czeka nas dość niewygodne i strome zejście. Rynna ubezpieczona jest łańcuchami, ale trzeba się mocno natrudzić ze znalezieniem właściwych punktów pewnym czasie docieramy do pokaźnego żlebu, opadającego w kierunku Buczynowej Dolinki. Po głazach, kolejnym wymagającym kominku, wędrujemy w dół, osiągając najniżej położony punkt całej Orlej Perci (ok. 2050 m Szlak odbija w tym miejscu ostro w górę. Podejście po długim ciągu łańcuchów nie jest szczególnie trudne technicznie, lecz dość męczące. W niektórych miejscach musimy podciągnąć się trzymając w ręku końcu wychodzimy na grań w okolicy Małej Buczynowej Turni (2172 m Dalej idziemy już o wiele łatwiejszym terenem, wciąż towarzyszą nam jednak przepaście, więc warto zachować ostrożność. Trawersując trawiaste zbocza mijamy kolejno skalistą turnię Ptaka i Kopę nad Krzyżnem i kamiennym chodnikiem docieramy na samo Krzyżne (2112 m Krzyżne to jeden z najciekawszych punktów widokowych w polskich Tatrach. Szczególnie pięknie prezentuje się stąd Dolina Pięciu Stawów Polskich i położona nieco niżej Wielka Siklawa, największy polski wodospad. Widać także najwyższe szczyty Tatr Wysokich z Gerlachem na czele. Z Krzyżnego zejść można na dwa sposoby: do Doliny Pięciu Stawów Polskich lub Doliny Gąsienicowej przez Dolinę Buczynowe Czuby film Granaty Kozi Wierch Kozia Przełęcz Krzyżne Orla Baszta Orla Perć przebieg szlaku szlak Tatry Zawrat Żleb Kulczyńskiego
Na przełomie lata i jesieni 2019, postanowiłem zmierzyć się z najtrudniejszym szlakiem w Polskich Tatrach jakim jest Orla Perć.Ten graniowy szlak, który wied
Odcinek Zawrat – Kozia Przełęcz (i dalej do Koziego Wierchu) uważam za początek Orlej Perci, zapewne dlatego, że jest to odcinek jednokierunkowy 🙂 Idąc tym tropem, postanowiłam opisać cały szlak zgodnie z początkowym kierunkiem, a więc: – Kozia Przełęcz Przełęcz – Kozi Wierch Wierch – Zadni Granat Granat – Skrajny Granat Granat – Krzyżne Zanim zaczniecie czytać poszczególne wpisy, zapoznajcie się proszę z moimi uwagami dotyczącymi trudności całej Orlej Perci: tutaj znajdziecie te arcyważne wypociny, dokładną mapkę Orlej Perci oraz linki do opisów szlaków dojściowych i bardziej osobistych relacji z perci (będę je sukcesywnie ogarniać i dodawać). No to co? Do dzieła 🙂 ZAWRAT – MAŁY KOZI WIERCH – KOZIA PRZEŁĘCZ szlak czerwony 1 h 30 min Uwaga! Szlak jest jednokierunkowy, przejście możliwe w opisywanym kierunku. Pierwszy odcinek nie zapowiada dalszych trudności. Z Zawratu wspinamy się na grań i wędrujemy przez dwa spiętrzenia: trudno nie jest, bo skalne rynny, którymi wiedzie szlak, są dobrze urzeźbione. Następnie ciąg łańcuchów wyprowadza nas na szczyt Małego Koziego Wierchu (2228 m). Początek Orlej widziany z Zawratu: 2 niewielkie wzniesienia (2180 m i 2200 m) oraz Mały Kozi Wierch (2228 m). No to ruszamy 🙂 Miejscami podchodzimy z łańcuchami… …miejscami bez Spojrzenie w dół na Przełęcz Zawrat – piszę przełęcz z premedytacją, bo co niektórzy myślą, że Zawrat to szczyt 😉 Wkrótce wyrasta przed nami Mały Kozi Wierch, na który wdrapujemy się widoczną rynną. PS. Łuna światła niech świadczy o tym jaki żar tropików lał się tego dnia na grań…ale o tym opowiem w odpowiedniej relacji 😉 Podejście jest strome, ale łatwe Tak myślę, że kto wybrał się tylko na Zawrat, to spokojnie może pokusić się o wycieczkę na Mały Kozi, z którego roztacza się znacznie rozleglejsza panorama niż z przełęczy. Tak, wiem że jest to szlak jednokierunkowy, ale na tak krótkim odcinku chyba nikt nie będzie miał Wam za złe, że schodzicie „pod prąd”. Zawsze możecie powiedzieć, że przeraził Was widok na Orlą Perć 😛 O wilku mowa! Tak właśnie prezentuje się dalszy przebieg naszej wędrówki ze szczytu Małego Koziego Wierchu. W dole widać Zmarzłe Czuby, później trójkątna sylwetka Zamarłej Turni, Kozie Czuby, Kozi Wierch (za nim Kozi Mur i najbardziej po lewej Czarne Ściany). Zbliżenie na Zmarzłe Czuby, za chwilunię będziemy je trawersować, o ile w całości przebrniemy przez Honoratkę 😉 Ze szczytu schodzimy stromą ścieżką. Czeka nas przejście (z pomocą łańcucha) po wąskiej półce skalnej podciętej małą przepaścią. Półka jest krótka, więc szybko wychodzimy na ciasne wcięcie Zmarzłej Przełączki Wyżniej (2201 m), gdzie ścieżka przechodzi na północną stronę grani. Póki co jesteśmy na Małym Kozim Wierchu. Czerwona strzała pokazuje miejsce, gdzie opuszczamy szczyt – poniżej kryje się Zmarzła Przełączka Wyżnia. Schodzimy jak widać w towarzystwie łańcucha…i ludzi No i jest! Wąska półka, która wygląda tak, że mina rzednie, a w rzeczywistości nie jest taka trudna do pokonania, jest się czego uczepić. Od przełączki szlak od razu zaczyna obniżać się ponad stromym dnem żlebu, zwanego Honoratką (lub Żydowskim Żlebem). Do pomocy służą łańcuchy, ale należy zachować zdwojoną ostrożność, bo skały w tym miejscu są bardzo często mokre, śliskie i zdarza się, że skryte zmarzłym śniegiem. Jakby było mało, poruszamy się po bardzo wąskich występach skalnych. W Honoratce zrobiło się zatwardzenie… Widok ze żlebu na Zmarzłą Przełączkę Wyżnią Opuszczamy się żlebem, mając do dyspozycji łańcuchy praktycznie na całej długości. Pan w kraciastej koszuli pięknie pozował mi w żlebie, pozdrawiam jeśli tu kiedyś trafi 😛 Perć opuszcza wkrótce Honoratkę i skręca w prawo. Trawersujemy teraz poniżej grani, zboczami Zmarzłych Czub. Odcinek jest dość łagodny, ale eksponowany z lewej strony, dlatego i tu zamontowano łańcuchy. Szlak wiodący po skałach i miejscami wąskich półkach wyprowadza nas z powrotem na grań w pobliżu niższej z dwóch turni Zmarzłych Czub (2189 m). Opuszczamy Honoratkę… …i zaczynami przejście po zboczach Zmarzłych Czub. Perć jest nadal wąska, jednak przy tej pogodzie trudności są co najmniej przeciętne 😛 To tylko tak strasznie wygląda! Widoczne skałki pokonuje się sprawnie i całkiem szybko 😀 Spoglądamy za siebie, uff, w końcu udało nam się minąć sporą grupkę ludzi i włączyć własne tempo. Pięknie widać Mały Kozi Wierch i trawers Zmarzłych Czub, z tej strony mniej strasznie prawda? 🙂 Asekurując się kolejną partią żelastwa, pokonujemy ukośne płyty w grani Zmarzłych Czub i schodzimy uskokiem do Zmarzłej Przełęczy (2126 m). W jej głównym siodle, tuż nad przepaścią od strony Dolinki Pustej, znajduje się skalny grzyb, zwany po prostu „chłopkiem”. Zmarzła Przełęcz (2126 m) wyraźnie oddziela Zmarzłe Czuby od Zamarłej Turni. Znakomicie z tego miejsca prezentuje się niemal pionowa ściana Zamarłej Turni (2179 m). Przy ślizgawicy to pewnie można tu zaliczyć widowiskowe akrobacje 😉 Jeszcze obniżamy się nieco w dół… …i zdaje się, że jakieś trudności skalne obchodzimy zwyczajnie dołem 😀 …podziwiając w międzyczasie Zamarłą Turnię, Kozie Czuby i Kozi Wierch 🙂 Na dole zdjęcia widać wzięcie Zmarzłej Przełęczy i ludzi przy słynnym skalnym grzybie, który można wypatrzeć nawet z Hali Gąsienicowej. Z tego miejsca zdaje się maleńki, zwłaszcza jak przyrównać go do potężnych sąsiadów 😉 Ja tu gadu gadu, a trzeba jeszcze do tego grzyba zejść 🙂 Tam gdzie skała traci na zróżnicowanej rzeźbie, pojawiają się stopnie w postaci klamer 😉 Tak wygląda zejście z pewnego oddalenia, jak dla mnie – pikuś 🙂 I ścieżyna wśród pięknych okoliczności przyrody i kamlotów wyprowadzana nas na główne siodło Zmarzłej Przełęczy. Skalny Grzyb stoi sobie nad urwiskiem, cierpliwie znosi tysiące rąk próbujących strącić go w odmęty Pustej Dolinki… Taka jego cena za nieustanne podziwianie tatrzańskiej panoramy 😉 Zmarzła Przełęcz (w przeciwieństwie do Koziej) spokojnie pomieści nawet całą wycieczkę autokarową 😉 Ze Zmarzłej Przełęczy idziemy łagodnie w dół, po chwili trawersujemy zbocze Zamarłej Turni po szerokim, piarżystym tarasie. Dalej czeka nas mini wspinaczka: z pomocą łańcuchów i drabinki ułożonej z klamer wychodzimy na górny taras ulokowany tuż pod szczytem Zamarłej Turni. Po kilku krokach dochodzimy do pionowej ściany, obrywającej się ku widocznej w dole Koziej Przełęczy. Do ściany tej przytwierdzona jest słynna 8-metrowa drabinka. Koniec żartów, bo oto przed nami wyrastają ściany legendarnej Zamarłej Turni. My się taternictwem nie pałamy 😉 więc grzecznie idziemy za czerwonymi znakami, omijamy skalny ustęp, jak widać z pomocą żelastwa… …i zaczynamy swoją „wspinaczkę” turystyczną percią. W każdym razie możemy się chwalić, że byliśmy na Zamarłej 😉 Bardzo lubię ten odcinek, bo mnogość występów skalnych sprawia, że idzie się nadzwyczaj zwinnie. A tam, gdzie występów skalnych brak, to w zastępstwie pojawiają się klamry… …o takie elegancie 🙂 Jeszcze kilka niezobowiązujących metrów… …i nagle oto wyrasta „ona” – LEGENDA! 😉 O miejscu tym słyszy się różne historie. Jak dla mnie, samo przejście drabinki nie jest technicznie trudne. Natomiast faktycznie jest ona ulokowana w takim miejscu, że ciary mogą swobodnie przejść po naszym grzbiecie, jeśli tylko spojrzy się w dół, pomiędzy nogi… Samo wejście na drabinkę też nie jest skomplikowane – na górze jest dosyć miejsca, żeby swobodnie się obrócić i złapać górny drążek. Chyba każdy w dzieciństwie miał do czynienia z drabiną, tu jest tylko ta różnica, że ustrojstwo ulokowano dosyć wysoko, że tak się wyrażę 😉 Dodam jeszcze, że drabinka jest stosunkowo wąska, więc jako niska osoba w końcu miałam fory na Orlej 😀 Słynna drabinka sieje strach i spustoszenie na różnych forach i stronach, a wiejące grozą opowieści przekazywane są z pokolenia na pokolenie 😉 Z góry przecież nie wygląda tak tragicznie. Piękną lufę docenia się będąc już na szczebelkach i patrząc w dół, ale spokojnie, jest na to sposób – nie patrzeć! 😀 W dalszej części szlaku mamy niczym nieskrępowany widok na drabinkę Tu akurat jakaś pani włazi na ustrojstwo. Tak tylko napomknę, że jest opcja obejścia drabinki: od Orlej Perci odchodzi mocno rozdeptana ścieżka, która północnymi ścianami Zamarłej Turni omija drabinkę i prowadzi w okolice Koziej Przełęczy (od strony Koziej Dolinki). I jeszcze spojrzenie na drabinkę z dołu. Fota pstryknięta gdzieś na czarnym szlaku w Koziej Dolince. Słynna drabinka kończy się w miejscu, w którym ściana Zamarłej Turni robi się na tyle dobrze urzeźbiona, że dalsze schodzenie do Koziej Przełęczy odbywa się z pomocą ciągu łańcuchów. Moim zdaniem zejście z drabinki jest bardziej skomplikowane, jak samo jej przejście. Schodzi się bowiem od razu na stromą skałę, która może przysporzyć niskim osobom troszkę problemów. I tu jest ten newralgiczny moment, czyli zejście z drabiny. Łańcuch bardzo pomaga, bo jak widać skała na króciutkim fragmencie jest słabiutko „najeżona” 😉 Dalsze zejście do Koziej Przełęczy jest nadal strome, ale już całkiem dobrze wyrzeźbione, więc schodzi się bez większych wygibasów. Tak prezentuje się zejście zboczem Zamarłej Turni do Koziej Przełęczy. Pierwsza krecha od góry (tam gdzie widać „ludzia”) to drabinka właśnie 🙂 Kozia Przełęcz (2137 m) to wąskie przejście między Zamarłą Turnią a Kozimi Czubami, należącymi do masywu Koziego Wierchu. Przez przełęcz przebiega żółty szlak z Doliny Gąsienicowej do Doliny Pięciu Stawów, więc w razie potrzeby jest szansa na szybsze zejście z grani. Miejsca jest bardzo mało, a widok na tyle ograniczony, że nie ma sensu się tu rozkładać z klamotami, zresztą spore tłumy na szlaku w praktyce uniemożliwiają dłuższy popas na przełęczy. Na dziś koniec emocji. W następnym odcinku dojdziemy w końcu na Kozi Wierch i przejście całej Orlej Perci stanie się faktem 😛
Máme s tým čerstvú skúsenosť z Poľských Tatier. Orla Perć (Orlia prť) nás poriadne vytrestala a mohli sme sa tomu vyhnúť, keby sme pred odchodom trochu viac rozmýšľali. Zobraziť mapu. Vzdialenosť. 26 km. Prevýšenie. +2132 m stúpanie, -2132 m klesanie. Náročnosť. ťažká, 5. stupeň z 5-dielnej Hiking stupnice. Co znajdziesz w tym wpisie? Co to jest Orla Perć?Jak się przygotować na przejście Orlej Perci?Jak dojść na początek Orlej Perci?Czas przejścia Orlej Perci i mapa całej trasy z Zawratu na KrzyżneRekord przejścia Orlej Perci i film ze szlakuNajpopularniejsza drabinka na Orlej PerciNajtrudniejszy odcinek na Orlej Perci – od Zawratu po Kozi WierchKiedy najlepiej decydować się na przejście tego szlaku?Czy pójdziemy na Orlą Perć? Orla Perć to jedna z najbardziej rozpoznawalnych tras turystycznych w Tatrach. To marzenie niejednego górskiego maniaka. To także według opinii najtrudniejszy i najbardziej niebezpieczny szlak w polskich górach. Chętnych do wędrówki jest sporo, bo kto nie chciałby spędzić kilkunastu godzin w skalnym świecie i podziwiać piękna tatrzańskich szczytów spod Koziego Wierchu? Co to jest Orla Perć? Orla Perć to szlak górski w całości znajdujący się po polskiej stronie Tatr. Przełęcz w Tatrach Wysokich – Zawrat – to początek Orlej Perci. Jest położna na wysokości 2159 metrów ponad poziomem morza. Wejście na Zawrat dostępne jest z dwóch dolin – Doliny Pięciu Stawów Polskich i Doliny Gąsienicowej oraz bezpośrednio ze Świnicy – szczytu Tatr Wysokich. Dalej trasa prowadzi grzbietem Wołoszyna, przez liczne stoki górskie, granie, przełęcze i szczyty aż do przełęczy na końcu Orlej Perci – tej czterokilometrowej trasy przechodzi się przez takie punkty jak: Kozia Przełęcz – wąska przełęcz położona na wysokości 2126 metrów nad poziomem morza,Kozi Wierzch – najwyższy szczyt Tatr, znajdujący się w całości po stronie polskiej, wznoszący się 2291 metrów nad poziomem morza,Granaty – trójwierzchołkowy masyw górski mający odpowiednio wysokość: 2240, 2234 i 2225 metrów nad poziomem morza,Żleb Honoratka – zwany także Żydowskim Żlebem. Jak się przygotować na przejście Orlej Perci? Po pierwsze i najważniejsze, szlak Orlej Perci to szlak wysokogórski. Znajduje się na wysokości ponad 2 tysięcy metrów nad poziomem morza. Zanim wejdzie się na górę, trzeba wziąć więc pod uwagę, że temperatura tam będzie znacznie niższa, niż w Zakopanem, nawet w lecie. Jeśli weźmiemy pod uwagę, że miasto znajduje się na wysokości około 900 metrów nad poziomem morza, daje to około 1100 metrów różnicy. Znając nieprzewidywalną pogodę gór, możemy mieć sytuację, gdzie różnica między tym, co na dole, a w górach będzie podobna do tej, jaka jest między latem a zimą. Trzeba się do tego przygotować i zabrać ze sobą przynajmniej jeden płaszcz przeciwdeszczowy, ciepłe spodnie i bluzę, odpowiednie buty do chodzenia w górach i coś do zjedzenia w trasie. Orla Perć wymaga także odpowiedniego sprzętu takich jak liny, kask wspinaczkowy, dobra mapa, GPS, kompas, latarka i komórka z naładowaną baterią oraz powerbankiem na wszelki wypadek. Nigdy nie wiadomo, kiedy trzeba będzie zadzwonić do Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego (TOPR) pod numerem 985. Jak dojść na początek Orlej Perci? Na początek Orlej Perci można dostać się od strony Kasprowego Wierchu i Świnicy – trudny czerwony szlak wzdłuż grani. Obecnie zamknięty od 2018 roku do odwołania. Od Doliny Gąsienicowej ze schroniska Muranowiec na Zawrat niebieskim szlakiem – trudna trasa z ułatwieniami w postaci łańcuchów, Od Doliny Pięciu Stawów Polskich ze schroniska na Zawrat niebieskim szlakiem – trasa niewymagająca specjalnych umiejętności technicznych. Czas przejścia Orlej Perci i mapa całej trasy z Zawratu na Krzyżne Przejście Orlej Perci zajmuje od około 6 do 9 godzin, a niektórym może nawet 13. Dlatego, mimo iż jest to niespełna 4,1 km, warto podzielić ją na mniejsze odcinki nawet na dwa dni, między którymi zejdziemy na szlak dojściowy do schroniska w Dolinie Pięciu Stawów i odpoczniemy. Takie podzielenie trasy będzie sprzyjało lepszemu zapoznaniu się z przyrodą i widokami całej trasy. Poniżej mapa Orlej Perci. Rekord przejścia Orlej Perci i film ze szlaku Są jednak osoby, które chcą przejść trasę jednego dnia i jak najszybciej. I nie chodzi tu o przejście całej trasy w 6 godzin, ale o przebiegnięcie jej w mniej niż w jedną godzinę i pięć minut. Wydaje się to niemożliwe, ale jak się okazało jest. Taki rekord trasy Orlej Perci od Zawratu po Krzyżne ustanowił 6 września 2018 roku Filip Babicz. Tym wyczynem pobił wcześniejszy rekord Piotra Łobodzińskiego o ponad 12 minut. Jednak dla wszystkich śmiałków, którzy chcieliby ten wyczyn powtórzyć – dwie przestrogi. Po pierwsze nadal trzeba pamiętać, że Orla Perć to najtrudniejszy szlak wysokogórski w Polsce. Od momentu jego ustanowienia w 1906 roku zginęło na nim około 140 osób. Doprowadziło to nawet do pytań o zamknięcie trasy. Po drugie – do gór należy mieć szacunek, zwłaszcza że jeden fałszywy krok wystarczy. Zobacz poniżej na film z przejścia Orlej Perci. Najpopularniejsza drabinka na Orlej Perci Ten nagłówek może wydawać się w pewniej sposób optymistyczny. Najpopularniejsza kojarzy się nam raczej dobrze. Cóż, nie tym razem. Mowa tu o drabince nad Kozią Przełęczą. Chodzi o drabinkę długości ośmiu metrów i mającą 26 szczebli. Oficjalnie Tatrzański Park Narodowy i Tatrzańskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe nie widzą potrzeby na wymiany owej drabinki. Określają oni ją jako mocną i stabilnie osadzoną, całkowicie spełniającą swoją rolę. Jednak wiele osób na tej drabince doznaje prawdziwej próby charakteru. Tworzy się na niej wiele zatorów na szlaku, na skutek przypadków panicznego strachu turystów. Można powiedzieć, że jest to jeden z najtrudniejszych momentów na całej trasie. Chociaż z wszystkimi osobami, z którymi rozmawialiśmy, mówili, że drabinka na Orlej Perci to nic strasznego. Najtrudniejszy odcinek na Orlej Perci – od Zawratu po Kozi Wierch Najtrudniejszy odcinek całej Orlej Perci, według wielu turystów, jak i Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego to odcinek od Zawratu do Koziego Wierchu. I tak to właśnie na tym odcinku znajduje się wcześniej wspomniana najsłynniejsza drabinka Orlej Perci. Jednak oprócz niej trasa zawiera w sobie przepaści, które wymagają naprawdę dobrego przygotowania sprzętowego i doświadczenia. Zwłaszcza że wchodząc na ten odcinek, nie mamy już odwrotu. Aby przejście było w miarę przechodnie i płynne ustanowiono tu, by trasa była jednokierunkowa. Oznacza to, że wchodząc na nią, musimy ją przejść. Zawrócenie do miejsca początkowego jest możliwe jedynie poprzez przejście tego odcinka i zejście szlakiem zejściowym do punktu wyjścia. Kiedy najlepiej decydować się na przejście tego szlaku? Orla Perć jest dostępna cały rok. Jednak czy warto decydować się na nią zimą? W głównej mierze zależy to od poziomu naszego przygotowania, kondycji, warunków pogodowych i doświadczenia. Jeśli czujemy się bardzo pewnie na trasach wysokogórskich, mamy dużo doświadczenia, nie mamy lęku wysokości i nie czujemy dyskomfortu przed zimowym chodzeniem po górach, to możemy spróbować wybrać się na Orlą Perć, ale lepiej wybrać lżejszy szlak, niż od razu najtrudniejszy. Latem chodzenie po Orlej Perci jest łatwiejsze, ale nie zmienia się on wtedy w najłatwiejszy szlak górski. Raczej możemy bardziej pewni korzystniejszych warunków pogodowych i większej ilości turystów to wszystko. Jednak letnie wycieczki na Orlą Perć są łatwiejsze i mogą być próbą dla osób, które trochę w tym temacie siedzą, mają dobrą kondycję i chcą sprawdzić, czy mogą próbować bardziej wymagające trasy. Dalej jednak poleca się wybieranie najpierw łatwiejszych tras, by zobaczyć, czy ten poziom jest dla nas osiągalny i czy możemy myśleć o pięciu się wyżej. Czy pójdziemy na Orlą Perć? Orla Perć została założona z myślą o osobach mających duże doświadczenie. W ciągu ponad 100-letniej tradycji szlaku zyskał on na popularności, że mniej doświadczeni także chcą wypróbować swoje siły, nie licząc się z trudnością trasy. Mimo tego, że zostały wprowadzone zabezpieczenia w postaci drabinki i łańcuchów Orla Perć dalej jest trudną trasą i nie należy jej lekceważyć. Dostajemy wiele pytań kiedy wybieramy się na Orlą Perć? My jeszcze na ten moment poczekamy, ponieważ nam się nie spieszy. Na początek musimy zdobyć kilka mniej wymagających szczytów, np. Świnicę. cSeLp.
  • e16rdm39ge.pages.dev/292
  • e16rdm39ge.pages.dev/387
  • e16rdm39ge.pages.dev/287
  • e16rdm39ge.pages.dev/379
  • e16rdm39ge.pages.dev/167
  • e16rdm39ge.pages.dev/141
  • e16rdm39ge.pages.dev/222
  • e16rdm39ge.pages.dev/335
  • e16rdm39ge.pages.dev/9
  • krok nad przepaścią orla perć